Vinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.x

Przerwany marsz

logoPM

Wrzesień to czas, który wszystkim dzieciom i ich rodzicom kojarzy się z końcem wakacji i  rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Dzisiejsze młode pokolenie 1 września każdego roku cieszy się, że spotka kolegów i koleżanki ze szkolnej ławki i że razem z nimi rozpocznie walkę o jak najlepsze wyniki w nauce.
W 1939 r. dzieci były pewne tylko jednego – strachu i tego, że będą musiały podjąć walkę, ale o wolność.
1 września 1939 roku wybuchła II wojna światowa. Choć widmo wojny wisiało nad naszymi rodakami już od dawna, to żadne komunikaty radiowe czy obwieszczenia nie były w stanie nikogo przygotować na to, czego Polacy stali się świadkami.
To nasze prababcie i nasi pradziadkowie, osoby urodzone przed wybuchem wojny, nie poszli do szkoły 1 września i to właśnie ich nazywamy dzisiaj Dziećmi Wojny, wojny, która przerwała ich beztroskie dzieciństwo, przysparzając im przez kolejne lata wielu dni pełnych cierpień i smutku, niejednokrotnie nawet odbierając im życie. Na szczęście, dzisiaj żadne dziecko nie ma pojęcia, co to znaczy być dzieckiem w czasie wojny. Nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak mocno w psychice młodego człowieka utrwaliły się obrazy przemocy czy śmierci, ale mimo wszystko oni przeżyli, wytrwali, bo każdego dnia żyli nadzieją, że kiedyś będzie normalnie – bezpiecznie, noc minie bez strzałów, a w nocy nie będzie koszmarów i łez.
Dzięki temu, że oni wytrwali, dzisiaj my, młode pokolenie, możemy spokojnie rozpocząć edukację pod okiem swoich nauczycieli, wychowawców i opiekunów.

Dlatego spieszmy się kochać polskie dzieci wojny, gdyż są to już ostatni świadkowie tamtych tragicznych dni. Nie pozwólmy im odejść bez należytego oddania hołdu i czci oraz stosownego podziękowania za ich życie, za to co zrobili dla Polski.

1. Cel projektu:
Stowarzyszenie Dumni z Polski, w związku z 80. rocznicą wybuchu II wojny światowej postanowiło zorganizować akcję pn. „Przerwany Marsz...”, polegającą na wspólnej inauguracji nowego roku szkolnego 2019/2020. W ramach tej akcji postanowiono uczcić pamięć Polskich Dzieci Wojny i poprosić je o przybycie do szkół w całej Polsce. Seniorzy, którym wojna przerwała edukację we wrześniu 1939, wraz z dziećmi i młodzieżą, inaugurując nowy rok szkolny 2019/2020, symbolicznie dokończą przerwaną osiemdziesiąt lat temu naukę.

2. Realizacja projektu w naszej szkole.
Społeczność naszej szkoły postanowiła przyłączyć się do akcji „Przerwany marsz...”.
W dniu 2 września 2019 r. na uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego zaproszono Polskie Dziecko Wojny, mieszkankę Czechowic-Dziedzic, Panią Helenę Wojtas. Jej wizyta w naszej szkole stała się możliwa dzięki staraniom dyrekcji i nauczyciela języka polskiego Pani Alicji Wojtas-Herok, prywatnie wnuczki Pani Heleny.
Uczniowie, nauczyciele, rodzice i zaproszeni goście w skupieniu i z powagą wysłuchali Hymnu Polskich Dzieci Wojny. Był to moment szczególnie wzruszający, gdy w trakcie jego słuchania do hali sportowej, w której odbywały się uroczystości, weszła Pani Helena. Nie kryła podziwu z faktu, że tyle osób zgromadziło się, aby pomóc jej dokończyć przerwany marsz do szkoły.
Zanim oddano głos Pani Helenie, dyrektor szkoły Bożena Głąbek, w imieniu całej społeczności „Czwórki”, powitała tak wspaniałego gościa, kierując do Pani Heleny następujące słowa:

Drogie Polskie Dziecko Wojny! My społeczność Szkoły Podstawowej nr 4 im. Orła Białego w Czechowicach-Dziedzicach witamy Panią w naszych progach, pragnąc symbolicznie dokończyć okrutnie przerwany wybuchem II wojny światowej ówczesny marsz do szkoły. Witamy Panią z otwartymi ramionami i gorącym sercem, deklarując, że o Historii Polskich Dzieci Wojny nie zapomnimy!

Po powitaniu głos oddano Pani Helenie, z którą rozmowę poprowadziła jej wnuczka Pani Alicja.

3. Wspomnienia Pani Heleny.

1 września 1939 roku, po wybuchu wojny, mężczyźni, w tym mój tata, zebrali się na placu i postanowili udać się w stronę Krakowa, w obawie przed prześladowaniami ze strony najeźdźcy. Moja mama, siostra i ja uciekałyśmy do Starej Wsi – podążając za mężczyznami. Okoliczni mieszkańcy powiedzieli nam, że widzieli ich zgromadzonych na boisku szkolnym we wsi. W grupie mężczyzn odnalazłyśmy naszego tatę Franciszka Studnickiego i razem z nim oraz z innymi rodzinami i z oddziałami wojska zmierzaliśmy w kierunku Kęt, w stronę Krakowa, gdzie wszyscy uciekali. Przed Kętami odłączyliśmy się od grupy i poszliśmy do rodziny, która mieszkała we wsi Nidek, niedaleko Andrychowa. Odłączenie się od grupy uchroniło nas przed nalotami niemieckich samolotów i ostrzeliwaniem, w wyniku których zginęło wielu cywilów. U rodziny kuzyna taty (Jana Saferny) spędziliśmy ok. tygodnia, żyjąc w ciągłym strachu. Pamiętam, że dostałam wysokiej gorączki, mama zmieniała mi okłady i bardzo się o mnie bała. Na szczęście gorączka, spowodowana silnymi emocjami i przemęczeniem, ustąpiła po kilku dniach.
Wkrótce grupa ok. 10 niemieckich żołnierzy, idąc przez wieś, zatrzymała się w sadzie w gospodarstwie kuzyna taty. Pytali nas skąd jesteśmy i czy w okolicy nie stacjonują oddziały polskiego wojska. Mój tata znał dobrze język niemiecki, więc odpowiedział im, że w pobliżu nie ma żołnierzy. Niemcy kazali nam jak najszybciej wracać do domu, żeby zapobiec jego konfiskacie.

Następnego dnia pozbieraliśmy swoje rzeczy i udaliśmy się pieszo z powrotem do domu w Dziedzicach, który znajdował się około 30 kilometrów od miejsca naszego tymczasowego pobytu.

W 1942 roku dostałam zawiadomienie o wezwaniu na służbę do niemieckiej rodziny. Wiosną tego roku, mając 15 lat, udałam się na przymusowe zatrudnienie do Bielska. U państwa Langer pełniłam funkcję pomocy domowej. Moja praca trwała od rana do nocy. Wykonywałam wszystkie czynności związane z prowadzeniem gospodarstwa, opieką nad dzieckiem, malutką Ingrid oraz utrzymaniem ogrodu. W czasie odbywania służby zakwaterowana byłam u państwa Langer, spałam w kuchni na łóżku polowym. Nie widywałam się ze swoimi bliskimi. Tylko raz, w wigilię 1943 roku, pani Zofia pozwoliła mi pojechać do domu po wcześniejszym przygotowaniu potraw na ich wieczerzę i posprzątaniu mieszkania. Na służbie pozostałam do jesieni 1944 roku, później uznano, że pani Langer nie należy się pomoc domowa, więc mogłam wrócić do bliskich.

Po powrocie do domu sytuacja na chwilę trochę się ustabilizowała, ale żyłam w strachu, że wezmą mnie na służbę do Niemiec. Na szczęście tak się nie stało, ponieważ byłam za młoda, nie miałam jeszcze ukończonych 18 lat. Wiosną 1944 roku zostałam skierowana do pracy w fabryce asfaltu, gdzie byłam zatrudniona do stycznia 1945 r. Później podjęłam pracę w Śląskiej Fabryce Kabli, w której pracowałam do 1982 roku, czyli do osiągnięcia wieku emerytalnego.

Wybuch wojny uniemożliwił mi ukończenie szkoły podstawowej, odebrał beztroskie lata dzieciństwa, dając w zamian strach. Udało mi się jednak przeżyć te ciężkie wojenne czasy i dzisiaj, Drogie Dzieci, mogę być tu z Wami na inauguracji roku szkolnego i podzielić się swoimi wspomnieniami sprzed 80 lat.

4. Apel Polskich Dzieci Wojny
Po wysłuchaniu wspomnień Pani Heleny, Pani dyrektor Joanna Bogus, w imieniu gościa, odczytała Apel Polskich Dzieci Wojny o Pokój na Świecie, który wszyscy zgromadzeni przyjęli gromkimi brawami.

Apel Polskich Dzieci Wojny

24 Kwi

facebook